W setną rocznicę zabĂłjstwa Mikołaja II spod jekaterynburskiej Cerkwi na Krwi wyruszyła stutysięczna procesja. Lipcową nocą wyznawcy męczeńskiej ofiary cara-odkupiciela szli w kierunku ukrytej w uralskich lasach Ganinej Jamy, domniemanego miejsca ukrycia szczątkĂłw RomanowĂłw. WśrĂłd flag, proporcĂłw, ikon i krzyży nie było żadnych wspĂłłczesnych symboli państwowych. Prawdziwa święta Rosja upadła bowiem przed stu laty wraz ze śmiercią ostatniego imperatora.

Udział w pielgrzymce na "rosyjską Golgotę" staje się dla Jawłowskiego nie tylko pretekstem do opowiedzenia o ultrakonserwatywnych paranojach i teoriach spiskowych. Przyglądając się Rosji z samego serca Uralu, chwyta on także mieszaninę postimperialnych resentymentĂłw, liberalnych mitĂłw, nowobogackiego przepychu i głębokiego poczucia krzywdy. Przypomina karierę Borysa Jelcyna, pisze o źrĂłdłach Putinowskiego systemu, o potężnej korporacji finansowo-politycznej, ktĂłrą stał się moskiewski patriarchat prawosławny, oraz o ideologicznych błazeństwach usłużnych literatĂłw, filmowcĂłw i dziennikarzy. W Polsce mało kto tak dobrze orientuje się w szczegĂłłach groteski zwanej rosyjską polityką.
MAREK RADZIWON